poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 10


  Jak zwykle do szkoły udałam się na moim rowerze. Wyjątek był taki, że o tej godzinie nie odbywały się żadne lekcje. Więc po co się tam udałam? Ponieważ, Pan Styles zażyczył sobie abym napisała pracę o jednym z poetów. Oczywiście zadał tę pracę całej klasie. Termin był na dzisiaj. W sumie wydawało mi się, że oddałam moje wypracowanie na lekcji, ale nauczyciel twierdził inaczej. Może miał rację. Ostatnio jestem rozkojarzona i mogłam zapomnieć ją oddać. Szukałam jej po całym domu, ale nigdzie nie mogłam znaleźć. Zgubiłam ją. Świetnie. Musiałam pisać nowe wypracowanie choć kompletnie nie miałam wtedy do tego głowy. Więc jechałam teraz zła sama na siebie do szkoły. Musiałam to dostarczyć. Nie chciałam znowu dostawać złej oceny, tym razem z mojej winy. Na dworze było już ciemno. Zamknęłam z hukiem drzwi szkoły i poszłam prosto do pokoju nauczycieli. Zapukałam dwa razy aż ktoś otworzył mi drzwi. Nauczyciel wf-u. Powiedział, że wychodzi, ale zaprosił mnie do pokoju.
  Na środku pomieszczenia stał długi, ciemno drewniany stół. Prawie przy każdej ścianie znajdowały się szafki. Obok nich na dwóch biurkach stały komputery. Kiedy przekroczyłam próg pokoju przy stole zauważyłam siedzącego Harry'ego. W dłoni trzymał telefon jednak kiedy pojawiłam się obok schował go do kieszeni. Spojrzałam jak wf-ista właśnie opuszczał pomieszczenie. Nie chciałam aby zostawiał mnie tu samą z nauczycielem literatury. Szczerze mówiąc obawiałam się go. Ale miałam zostawić tylko pracę i iść do domu.
- Witaj po raz drugi. - Wstał, a na jego twarzy pojawił się ten przyprawiający mnie o dreszcz uśmiech.
- Zgubiłam wypracowanie, ale zdążyłam napisać nowe i... - Wyciągałam kartki z torby, kiedy przed moimi oczami zauważyłam jak Harry macha moją pierwszą pracą. Wiedziałam, że ją oddałam! Oszukał mnie. Nie chciałam wiedzieć dlaczego. Pragnęłam teraz tylko w złości opuścić to pomieszczenie i nie wracać.
- Okazało się, że jednak mam je przy sobie. Niepotrzebnie robiłem zamieszanie - mruknął. Zacisnęłam szczękę i zaczęłam w myślach liczyć do 10, aby się uspokoić. Nie wiem czy zrobił to celowo, ale jeśli tak to po co? Widać było, że oczekuje mojej reakcji.
- W takim razie pójdę już do domu. Życzę miłego czytania. - Uśmiechnęłam się najmilej jak zdołałam w tamtej chwili po czym odwróciłam się na pięcie, aby opuścić pomieszczenie. Nie zdążyłam chwycić za klamkę kiedy poczułam mocne szarpnięcie. W jednej chwili moje plecy napotkały zimną ścianę. Z moich ust wydostał się pojedynczy pisk. Harry w ułamku sekundy znalazł się przede mną. Zaczęłam szybciej oddychać, a moje serce przyśpieszyło bicia. W ustach poczułam kompletną suchość. Górował nade mną nie spuszczając choć na chwilę ze mnie wzroku. Jego oczy znów były ciemne, a twarz wyrażała złość. Nasze klatki piersiowe prawie się stykały. Czułam jego oddech na moim karku. Odchyliłam głowę w bok i zobaczyłam, że jego ręce opierają się o ścianę po obu stronach mojej głowy. Próbowałam się wyswobodzić. Na marne. Przyjrzałam mu się dokładnie. W tamtym momencie jego wygląd naprawdę mnie przeraził. Moje dłonie i czoło zaczął pokrywać pot. Chciałam krzyczeć jednak nikt by mnie usłyszał. Byliśmy sami. Przełknęłam ślinę kiedy spojrzałam mu w oczy. Oczy pełne jadu i wrogości.
- Twój ojciec zapłaci mi za to co zrobił. Ty też za to zapłacisz. Zniszczę was - mówił prosto do mojego ucha ściszonym głosem. Moje ciało zaczęło drżeć. Byłam spanikowana. Choć nie chciałam dać po sobie poznać, że boję się jak małe dziecko nie potrafiłam zachować się inaczej. Nie rozumiałam czemu mówił o moim ojcu. Znał go? Miałam wrażenie, że zaraz mnie uderzy.W pewnej chwili oplótł palce wokół mojej szyi i podniósł mnie do góry. Coraz mocniej zaciskał na niej ręce. Z trudem mogłam oddychać. Jego wzrok wlepiony był prosto we mnie, a pewnego rodzaju satysfakcja błysnęła w jego oczach. Rozluźnił uścisk pozwalając jego rękom opaść swobodnie. Gdyby wtedy nie przestał pewnie leżałabym już martwa na ziemi.
- Spokojnie. Nie zniszczę cię teraz. Nie chciałbym być podejrzany o morderstwo. Sądzę, że mój znajomy z policji nie wyciągnąłby mnie tym razem z tarapatów.
Czułam jakby moje serce miało w tamtej chwili eksplodować od nadmiaru bicia. Kiedy odszedł ode mnie przyłożyłam dłoń do szyi i zmarszczyłam brwi w bólu. Wciąż czułam oplatające to miejsce długie palce bruneta. Spojrzałam na niego ostatni raz i nie myśląc więcej porwałam się do ucieczki. Biegłam jak najszybciej szkolnym korytarzem, aż wydostałam się na zewnątrz. W mojej głowie jedno pytanie odbijało się echem. Co do cholery łączyło go z moim ojcem?

~*~ 

  Skrzywiłam się, ponieważ promienie słońca zaczęły padać prosto na moją twarz. Otworzyłam oczy i przekręciłam się na drugi bok. Kiedy budzik zaczął wydawać z siebie ten jego okropny dźwięk zdecydowałam się wstać. Stanęłam na zimnej posadzce w łazience i oparłam dłonie na krańcu umywalki. Widok w lustrze był przerażający. Moja twarz wyglądała blado, a pod oczami widniały wory. Tej nocy znowu prawie nie spałam. Przez ten cały czas starałam się połączyć fakty. Harry do wszystkiego się przyznał. To on stał za śmiercią nauczycielki, a jego znajomy policjant ocalił mu tyłek odsuwając od niego podejrzenia. Wciąż nie mogłam zrozumieć dlaczego to zrobił. Czym sobie zawiniła? A najgorsze było to, że morderca polował teraz na mnie. Mój wzrok spoczął na szyi. Ślady potwornych rąk mężczyzny na szczęście nie były już takie widoczne. Wciąż w mojej głowie widnieje obraz ze wczoraj. Nawet teraz czuję  palce powoli zaciskające się wokół mojej krtani. Cały czas trzęsą mi się dłonie. Świadomość, że kiedy opuszczę dom może dopaść mnie ten mężczyzna niszczy mnie od środka. Teraz rozumiem dlaczego śledztwo w sprawie Pani Benson zostało przerwane. Wszystko za sprawą znajomości w policji. Ale przecież tak nie można. To niewiarygodne. Wiem już dlaczego ojciec zabrał nas wtedy z festynu. Musiał wiedzieć do czego Harry jest zdolny. Dlaczego mnie nie ostrzegł? Skąd go znał?
  Wczoraj od razu kiedy wróciłam do domu starałam się opowiedzieć ojcu co zdarzyło się w szkole. Oczywiście skończyłam płacząc w jego tors. Kiedy mówiłam przebieg zdarzeń chodził w kółko po pokoju z miną wyrażającą rozdrażnienie. Dopiero gdy opowiedziałam, że mało co uszłam z życiem, zaczął rzucać różnymi przedmiotami na wszystkie strony świata. Spowodowało to u mnie jeszcze więcej gorzkich łez. Na całe szczęście Phoebe nie było wtedy w domu. Przebywała u swojej koleżanki. Nie mogłam patrzeć dłużej na złość ojca i po prostu poszłam do swojego pokoju. Teraz wiem jedno. Muszę zatroszczyć się o bezpieczeństwo Phoebe i swoje lepiej niż kiedykolwiek.

4 komentarze

  1. To jest naprawdę wciągające XD
    Jestem ciekawa co zrobi główna bohaterka...
    Czekam na nexta i
    Życzę duuuuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi sie coraz ciekawiej. I tak tajemniczo. Szkoda że taki krótki rozdział. Wspaniale piszesz oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwićsie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Jestem ciekawa co Harry ma do naszej bohaterki i jej ojca. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń