sobota, 23 maja 2015

Rozdział 6


  Następnego dnia nie było mnie w szkole. Ze względu na wczorajszy wieczór dostałam na to pozwolenie. To głupie, że mając prawie 18 lat nie mogę decydować o większości swoich spraw. Ale wracając do tematu. Nie miałam ochoty iść tam roztrzęsiona. Wydarzenie z wczorajszej nocy mocno wpłynęło na moje samopoczucie. Miałam wrażenie, że coś jest tutaj nie tak. Chociaż niczym nie zawiniłam, nad moim ciałem kontrolę przejął lęk. Bo nie zawiniłam, racja? A może to był po prostu wypadek. Może ktoś potrącił kobietę przez przypadek. Ale czy  spacerowałaby o takiej porze na środku ulicy otoczonej niczym innym jak drzewami? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos ojca. Zbiegłam na dół mając nadzieję, że są jakieś nowe informacje dotyczące nauczycielki. Kiedy weszłam do salonu stał on obok stolika i odkładał właśnie słuchawkę.
- Wiadomo już coś? Co się tam stało? Czy to był przypadek? - zadawałam pytania licząc na szybkie odpowiedzi.
- Julie. Nikt jej nie potrącił - wypowiedział powoli słowa, na co uniosłam brwi w zdziwieniu.
- Co? Jak w takim razie znalazło się tam... ciało? - Mój głos był lekko roztrzęsiony, ale w tamtej chwili cała się trzęsłam.
- Rozmawiałem z policją... Nie chętnie udzielali informacji. Mówią, że została zamordowana wcześniej. Ktoś zostawił na ulicy już martwe ciało.
Kiedy to powiedział przetarł dłońmi twarz, a mnie obeszła gęsia skórka.
- W takim razie skąd wzięła się tam ta cholerna kałuża krwi?
- Julie nie zagłębiajmy się w szczegóły...
- Skąd się tam wzięła?! - Ponowiłam pytanie tym razem głośniej. Miałam dosyć ukrywania faktów. Dlaczego wszyscy mnie okłamują, albo zatajają coś prze mną.
- Prawdopodobnie na miejscu gdzie znaleziono martwą nauczycielkę zabójca oddał ostatni strzał - powiedział to zdanie i tak po prostu opuścił salon. Zostawił mnie. Wtedy kiedy najbardziej potrzebowałam wsparcia.
   Zsunęłam się po ścianie i znów zaczęłam płakać. Płakałam długi czas. W sumie nawet go nie liczyłam. Tylko dlaczego tak bardzo szlochałam? Chciałam to wiedzieć. Może to z krzywdy człowieka, może ze strachu... W miasteczku często słyszy się o wypadkach samochodowych, ale nie o tak bezlitosnych zabójcach. A może to po prostu ja nie dopuszczałam do siebie tych informacji. Może są ich setki, tysiące. Nie chcę już myśleć ile zła można uczynić drugiej osobie. Jedni mają powód (choć nigdy nie ma powodu, aby zabijać), drudzy po prostu... oddają strzał. Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść. Wydaję mi się, że minęła około godzina kiedy drzwi otworzyły się, a do domu wróciła Phoebe z ojcem. Pojechał odebrać ją ze szkoły. Weszła do pokoju i podbiegła do mnie. Kiedy mnie zobaczyła, jej wyraz twarzy stał się smutny. Siedziałam plecami opartymi o ścianę, cała w łzach. Nie ma co się dziwić. Nie chciałam jednak, żeby mnie taką zastała.
- Julie, czemu płaczesz? - zapytała klękając na kolana i wpatrując się w moje oczy.
- To nic. - Uśmiechnęłam się lekko do niej kiedy wycierałam łzy. - Wszystko będzie dobrze, obiecuję - przyznałam kiedy przytulałam siostrę, choć bardziej starałam się przekonać siebie. - Wszystko będzie dobrze.

  Nazajutrz wybrałam się do ośrodka nauki. Nie mogę przecież olewać zajęć. Nie rozmawiałam też z Sam od czau naszej kłótni. Nie to, że nie chciałam się z nią pogodzić. Chciałam. Po prostu ostatnio nie znalazłam na to czasu. Nie sprzeczamy się często, a jeśli nawet to tylko o głupie, nieważne rzeczy. Tym razem miałam poczucie winy. Nie mogę jej mówić co może robić, a czego nie. Choć ja tylko chcę jej dobra. Wchodząc do szkoły od razu zauważyłam ją przy szafkach. Ale nie tylko ją. Obok stał blondyn. Niall. Chyba właśnie tak miał na imię. Nasza szkoła nie jest tak duża, aby nie zauważyć wysokiego, przystojnego blondyna. Zakładam więc, że musiał się tutaj ostatnio przenieść. Było mi to obojętne.
- Hej - powiedziałam nieśmiało podchodząc do nich. Nie wiedziałam jak Sam na mnie zareaguje. Bałam się, że mnie zlekceważy i odejdzie z chłopakiem.
- Witaj Julie - wybełkotała i miałam rację. Odeszła i zostawiła mnie. Czy ja jestem aż tak beznadziejna? Jednak Niall stał cały czas obok kiedy wyciągałam książki z szafki.
- Widzę, że naprawdę mocno się pokłóciłyście - powiedział i chyba niestety miał rację.
Byłam gotowa pobiec za nią i przepraszać, ale nie chciałam znowu doznawać odrzucenia, więc zostałam.
- Więc wy... spotykacie się teraz? - zapytałam zmieniając temat. Z drugiej strony byłam też bardzo ciekawa. Udawałam, że szukam czegoś w szafce, aby nie wydało się, że mnie to interesuje.
- My? W sensie ja i Sam? Nie, nie. - Zaśmiał się, choć nie wiem co w tym śmiesznego.
 Może naprawdę jestem sztywniarą.
- Jesteśmy tylko znajomymi.
Od kiedy to znajomi spędzają razem noc?
Zamknęłam ostatecznie szafkę i spojrzałam na chłopaka. Uniosłam głowę lekko do góry, aż natrafiłam na jego oczy. Nie miałam nawet pojęcia, że istnieje tak piękny kolor oczu jak jego. Zwykle niebieski wydawał mi się chłodnym kolorem. Z nim było inaczej. Można by zagłębić się w morskiej barwie, a nawet utonąć. Były bystre. Jak to mówią ,,oczy zwierciadłem dla duszy'', zastanawiałam się czy to prawda. Mimo, że nie szukam na chwilę obecną nowych przyjaciół, coś czuję, że może to być dobra znajomość.
- Zacznijmy od nowa. Julie jestem. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie i wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Niall. - Odwzajemnił uśmiech podając mi dłoń.
--------------------------------------------
Udzielcie odpowiedzi w ankiecie znajdującej się na prawo. Jeśli jesteś na telefonie, przełącz się klikając 'wyświetl wersję na komputer'. Chciałabym tylko wiedzieć ile osób to czyta, ponieważ nie zawsze zostawiacie komentarze.

6 komentarzy

  1. to jest to uwielbiam takie opowiadaniaaaa... dawaj jak najszybciej następny;>@love_hariana:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Właśnie dodałam kolejny rozdział, zapraszam x

      Usuń
  2. O matko jedyna. No tego się nie spodziewałam.

    Rozdział genialny. Jak zawsze a końcówka wbiła mnie w fotel. Genialna robota.
    Pozdrawiam i życzę weny twórczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku genialny. A końcówka awww.
    No cóż nie mogę się doczekać kolejnego :)
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń