piątek, 26 czerwca 2015

Rozdział 11


  Ranek spędziłam na kanapie oglądając telewizję i jedząc pianki. Tego mi brakowało. Odpoczynku. To był moment kiedy wreszcie mogłam się odprężyć, choć na chwilę. Na chwilę zapomnieć o wszystkich otaczających mnie problemach. Jednak gdzieś głęboko w moim umyśle co jakiś czas przewijała się myśl co będzie dalej. Jak potoczą się przyszłe wydarzenia?Na zewnątrz starałam się być twarda i znosić ból, jednak w środku krzyczałam ze strachu jak małe dziecko. Dziecko, które znalazło się pod kontrolą szatana. Zamknęłam oczy z nadzieją, że kiedy je otworzę świat zmartwień i bólu rozsypie się na małe kawałeczki. Tak się nie stało. Uniosłam powieki i nadal tkwiłam w tym samym brudnym świecie. Najgorszy był czas oczekiwania. Oczekiwania, tylko na co? Poczułam wibracje w kieszeni bluzy i z niechęcią wyciągnęłam telefon. Odblokowałam ekran. Na szczęście dzwonił tylko Niall. Nie miałam zamiaru rozmawiać teraz z tatą. Uśmiechnęłam się, ponieważ dawno nie widziałam blondyna. Ojciec kilka dni temu wypisał mnie ze szkoły i załatwił prywatne lekcje w domu. Powiedział, że to dla mojego bezpieczeństwa. Byłam mu za to wdzięczna. Kto wie do czego zdolny był Harry. A gdybym następnym razem nie uszła z życiem? Minusem tego rozwiązania było to, że nie spotykałam się już tak często z blondynem i Sam. Starałam się opuszczać dom tylko kiedy było to konieczne. Ostatnie co pragnęłam to narażać się na Stylesa.
  Zaczęłam rozglądać się za pilotem, a kiedy znalazłam go w zagłębieniu kanapy natychmiast wyłączyłam tv i odblokowałam połączenie.
- Miło, że o mnie nie zapomniałeś. - Zaśmiałam się do telefonu zapychając sobie przy okazji usta kolejną pianką.
- Ja o Tobie? W życiu!
Na te słowa przyjemne uczucie rozeszło się po moim ciele. Jestem mu bardzo wdzięczna. Zawsze kiedy potrzebuję wsparcia, dostarcza mi go. Cały czas mówi, że wszystko się ułoży. I choć to wydaje się nierealnie wierzę mu. - Co teraz robisz? Pomyślałem, że mogę do ciebie wpaść. Dawno się nie widzieliśmy.
- Jasne! Z miłą chęcią.
Choć chciałam odpocząć potrzebowałam teraz jakiegoś towarzystwa. Siedziałam w domu sama od kilku godzin. Tata pojechał odwieźć Phoebe do ciotki na parę dni. Mieszka ona kilkanaście dobrych kilometrów od Londynu. Wspominał też, że musi załatwić pewną sprawę i wróci pewnie dopiero pod wieczór. Nie zdradził mi nic więcej. Gdy wychodził z domu był roztargniony, dość dziwnie się zachowywał. Kiedy chciałam dowiedzieć się jaka jest tego przyczyna zbywał mnie z tematu. Jak zwykle.
- Będziesz u mnie za pół godziny? - spytałam bez zastanowienia.
- W takim razie do zobaczenia za pół godziny.
Usłyszałam i zakończyłam połączenie.

  W sumie dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nadal siedzę z piżamie. Dlaczego powiedziałam pół godziny? Może nie mogłam doczekać się kiedy go zobaczę, ale pół godziny nie wystarczy abym mogła doprowadzić się do korzystnego wyglądu. Dłużej nie myśląc pognałam na górę omijając co drugi schodek i z impetem weszłam do mojego pokoju. Otworzyłam szafę z nadzieją, że wybiorę coś co mi się spodoba. No i wybrałam. Dopiero po piętnastu minutach. Przeklęłam pod nosem kiedy spojrzałam na godzinę. Miałam około dziesięciu minut na wzięcie prysznica, zrobienie kresek eyelinerem i pomalowanie rzęs. Przyspieszyłam tępa i kto by pomyślał akurat kiedy zakręcałam tusz zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam z siebie dumna. Po raz pierwszy wyszykowałam się w mniej niż godzinę. Najwięcej czasu zawsze zabierał mi prysznic. Spokojnym już krokiem podeszłam do drzwi. Wyjrzałam przez okno i po raz pierwszy od kilku dni zobaczyłam blondyna. Odblokowałam zamek i pociągnęłam za klamkę. Kiedy pojawił się przede mną niewidzialna siła popchnęła mnie w ramiona chłopaka. Natychmiast zatopiłam głowę w jego zagłębieniu szyi. Od razu uderzył mnie boski zapach perfum, które z resztą często używał. Objął mnie potężnymi ramionami i mogłam wyczuć, że się uśmiecha kiedy witał się ze mną.
- Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam. Trudno siedzieć w tych kilku ścianach i nie zwariować przy tym. - Zaśmiałam się kiedy już odsunęłam się od blondyna. Choć mówiąc poważnie wcale nie było mi do śmiechu. W oczach Nialla mogłam dostrzec współczucie.
- Wiesz Julie nudno było bez ciebie, ale teraz skoro już przyszedłem nie mam zamiaru widzieć smutku na tej oto twarzy. - Podniósł moje kąciki ust sprawiając tym samym, że bez względu czy chciałam czy też nie, musiałam się uśmiechnąć. Zaprosiłam go do środka, a gdy z mojej strony padło pytanie co ma ochotę zjeść bez wahania wybrał chińszczyznę. Znałam dobrą knajpkę dwie ulice dalej jednak wolałam na razie nie opuszczać domu nawet przy boku Nialla. Rozejrzałam się po kuchni w poszukiwaniu ulotki knajpy, którą zabrałam kiedy byłam tam ostatnim razem i wstukałam numer jaki na niej widniał. Jakieś 20 minut później zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondyn musiał odebrać zamówienie, ponieważ akurat korzystałam z łazienki. Zeszłam po schodach i trudno było nie zauważyć jak chłopak ze smakiem zajada się swoją porcją. Pojawiłam się przed nim, splątałam ręce i chrząknęłam dając o sobie znać.
- O Julie właśnie miałem cię zawołać - powiedział z pełnymi ustami na co tylko się zaśmiałam. Usiadłam obok i zatopiłam dwie pałeczki w opakowaniu z makaronem.
- Opowiedz mi o swojej mamie - powiedziałam po chwili zastanowienia kończąc swoje jedzenie. Podniosłam wzrok na chłopaka, na którego twarzy od razu wymalowało się zaskoczenie. Ciekawość wzięła górę i po prostu chciałam wiedzieć o niej coś więcej. Przyglądałam mu się uważnie, ale miałam dosyć ciszy, panującej w tym pomieszczeniu, więc zaczęłam zadawać pytania dotyczące Nell. O imieniu kobiety wiedziałam już wcześniej choć nie widziałam jej nawet na oczy. Odpowiadał na nie z lekkim uśmiechem na twarzy, którego nawet nie starał się ukryć. Przyznaję, to było urocze. Ciekawiło mnie też czy jego mama z kimś się spotyka. W sumie chyba nie powinnam pytać, ale zrobiłam to zanim zdążyłam ugryźć się w język. Bałam się poruszać ten temat. Nigdy nie mówił co stało się z jego ojcem. Niall uniósł brwi do góry, a ja zaczęłam karcić się w moim umyśle. Jedynym słowem jakie opuściło jego usta było 'tak'. Nic więcej nie dodał. Wydawać by się mogło, że wygląda na lekko zakłopotanego. Spuściłam głowę w dół, ponieważ zrobiło mi się trochę głupio. Resztę popołudnia spędziliśmy na rozmowach o wszystkim co tylko możliwe. W sumie nie rozmawiałam dużo w towarzystwie innych, ale przy Niallu czułam się zupełnie inaczej. Lepiej.
  O 15:00 w telewizji miała lecieć powtórka meczu. Przyglądałam się chwilę jak piłkarze ganiają za jedną piłką jednak zaraz wydało mi się to nudne i głupie. Zamknęłam powieki i po prostu odpłynęłam.

Harry's POV:

  Ulice były całkiem puste. Latarnie dawały o sobie znać rzucając strugi świateł prosto na drogę, którą właśnie wracałem. W dzisiejszym dniu nie działo się nic specjalnego. Spotkałem się z kolegami na piwo. Jakie było ich zdziwienie kiedy postanowiłem wypić tylko jedno. Przyjechałem na miejsce spotkania autem i nie miałem zamiaru narażać swojego życia. Najpierw musiałem dokończyć to co zacząłem. Sprawę, która stała na pierwszym miejscu.
  Wjechałem moim czarnym Maserati do podziemnego garażu i zaparkowałem na stałym miejscu. Zatrzasnąłem drzwi samochodu po czym zacząłem zmierzać w kierunku windy. Wcisnąłem przycisk i nie musiałem długo czekać aby podjechała. Drzwi się otworzyły. W środku na szczęście nie było nikogo więcej oprócz umięśnionego, ubranego na czarno kolesia. Przekroczyłem jej próg i wcisnąłem przycisk z numerem 19. Poczułem jak coś zimnego dotyka mojej skroni. Spojrzałem w lustro na ścianie. Facet, który stał za mną trzymał teraz pistolet przy mojej głowie. Czy on myślał, że będę zaskoczony? Spodziewałem się takiego ruchu z jego strony. Doskonale wiedziałem kto go nasłał, Dylan. Facet, który zrujnował mi życie. Teraz już mi nawet na nim nie zależało. Mogłem po prostu umrzeć. Ale na pewno nie z jego inicjatywy. Nie dam mu tej satysfakcji. Jeśli on zniszczył wszystko na czym mi zależało, moim celem było odegranie się w dokładnie ten sam sposób. Mężczyzna był gotowy strzelić w każdej chwili dlatego od razu mój łokieć wylądował na jego brzuchu. Skulił się z bólu, wtedy mój but z impetem uderzył w jego krocze. Po chwili wyprostował się, a jego zaciśnięta dłoń znalazła się na moim nosie. Otarłem rękawem krew po czym rzuciłem gościa na ziemię i zacząłem okładać pięściami po twarzy. Strużki czerwonej cieczy kapały na podłogę. Może i był większy ode mnie, ale na pewno nie sprytniejszy i silniejszy. Wziąłem broń, która leżała na podłodze i bez wahania oddałem trzy strzały. Usłyszałem dźwięk otwierającej windy i po prostu opuściłem tamto miejsce. Przekręciłem klucz w drzwiach mieszkania i wkroczyłem do środka. Od razu poczułem osaczający mnie powiew chłodnego wiatru z okna, którego zapomniałem przed wyjściem zamknąć. Kiedy wszedłem do swojej sypialni otworzyłem jedną z szuflad umieszczając tam załadowaną broń. Chwyciłem butelkę wody, która stała na komodzie i upiłem łyk.





- To dopiero początek. - Odwróciłem się i spojrzałem jak krople londyńskiego deszczu spływają po szybie.

---------------------------------------

Cześć Wam! Jak widzicie dziś pojawił się nowy wystrój bloga. Dziękuję najlepszej szabloniarnii w internecie Warriors Graphics. Ciągłe zmiany, ale cały czas chcę dążyć do doskonałości. Jak wrażenia po rozdziale? Podzielcie się ze mną swoją opinią w komentarzach :) A no tak, zapomniałabym! Miłych wakacji bo wreszcie nadeszły!

8 komentarzy

  1. Swietny rozdzial ! Jestem strasznie ciekawa co bedzie dalej *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze super, po prostu brak słów, nie wiem co mam napisać , to jest extra , życzę weny i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Że on niby zabił tego ojca? A to chuj! No, ale przyznam, że geniuszem zemsty to on też nie jest. Ja na jego miejscu najpierw uwięziłabym jej ojca a potem na jego ojcach bym ją zabiła XDDD ale to są tylko moje urojenia. Jestem chora...
    A szablon oczywiście cudowny, ale czego innego można by się spodziewać po Devon? Z jej rąk wychodzą same cuda. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabił Dylana. To Dylan nasłał faceta, którego zabił Harry. Przeczytaj jeszcze raz ;) Gdyby zabił ojca Julie to byłoby za proste x

      Usuń
  4. Świetny rozdział. Nadal mnie zastanawia co takiego ojciec Julie zrobił Harremu, że ten chce się zemścić na nim i jego rodzinie. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog został właśnie przyjęty do Katalogowego Świata

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny blog wczoraj odkryłam ale o 2 w nocy nie będe czytac i przeczytałam dzis jest świetny czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam do dołączenia do obserwatorów bloga po prawej stronie :)

      Usuń