sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 14


  Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Przyłożyłam dłoń do skroni i wtedy zmarszczyłam czoło. Zamrugałam kilka razy orientując się dopiero teraz, że nie leżę w swoim łóżku. Byłam na obcej mi kanapie. Próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek z zeszłego wieczora, ale w moim umyśle napotkałam pustkę. Leżałam chwilę nasłuchując ciszy. Nie otwierałam oczu ze strachu, że gdy to zrobię zobaczę coś czego nie chcę widzieć. Albo raczej kogoś. A może jednak coś pamiętałam. Pamiętałam niewyraźną sylwetkę... Chowała się w mroku nocy... Musiała mi coś zrobić, nie przyszłabym tu z własnej woli. Ale gdzie ja właściwie byłam? Zaczęłam rozglądać się po otoczeniu zmieszana.
 Dominującym kolorem pomieszczenia, w którym przebywałam była biel z beżem. Na ścianie przede mną wisiała duża plazma, a obok widniał kominek. Szara czapka leżała na stoliku przede mną. Olśnienie. Dokładnie ta sama, którą widziałam wczorajszego wieczora. Zdezorientowana przekręciłam głowę w lewo spostrzegając swoją torebkę. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeszukałam ją w poszukiwaniu telefonu. Kiedy nie znalazłam komórki zaczęłam panikować. Byłam w nieznanym mieszkaniu nie wiedząc do kogo należy. Strach opanował każdy mięsień mojego ciała. Jedynym dźwiękiem, który słyszałam było szalone bicie mojego serca. Obejrzałam się ponownie. Zobaczyłam trzy pary drzwi. Coś podpowiadało mi, że te środkowe prowadzą do wyjścia. Może instynkt, nie wiem.Wstałam chwytając bagaż i bezszelestnie podeszłam na palcach do drzwi. Przycisnęłam klamkę jednak ona ani drgnęła. Serce podeszło mi do gardła. Próbowałam drugi raz otworzyć drzwi, ale nie ustąpiły.
- Wybierasz się dokądś?
Usłyszałam za sobą głos i natychmiast odwróciłam się w jego stronę. Torba wyślizgnęła się z mojej dłoni na podłogę. Mrugnęłam kilka razy nie mogąc uwierzyć w to co widzę. To nie mogła być prawda. Znalazłam się w tym samym pomieszczeniu co Harry. Moje serce jeszcze bardziej przyśpieszyło, a w ustach poczułam suchość. Ojciec zapewniał, że nic mi już nie zagraża. W takim razie dlaczego znów znalazłam się w szponach Stylesa? Nic już nie rozumiałam. Ale nie czas i miejsce na rozmyślania. Ogarnął mną strach, pięć razy większy niż do tej pory. Zaczęłam nerwowo cofać się w tył, z każdym moim krokiem on robił większy. Zatrzymałam się kiedy moje plecy zderzyły się z twardą ścianą. I wtedy przypomniałam sobie mój sen. Byłam w łazience, a nieznajomy zaczął się zbliżać, wyciągnął broń i zaatakował. Z moich oczu pociekły łzy. Co jeśli to nie był sen, a zapowiedź? Ostrzeżenie?
- N-nie zbliżaj się do mnie! - powiedziałam zachwianym głosem, na co tylko się zaśmiał.
- Spokojnie. Nie będę się znęcał. Po prostu cię zabiję. Obiecuję, że nic nie poczujesz. - Słowa opuściły jego usta kiedy mocno złapał mnie za nadgarstki. Starałam się wyszarpać z jego uścisku, na marne.
- Cz-czego chcesz? - Patrzyłam prosto w jego głębokie, zielone tęczówki. Chciałam z nich wyczytać jego uczucia, zamiary, ale nie mogłam. Może wiedział, że będę tego próbować i zdążył się już uodpornić. Jakby specjalnie maskował swoje emocje.
- Głucha jesteś?! Chcę twojej śmierci! Chcę żeby on czuł to samo co ja kiedyś!
Jego dłoń opuściła mój nadgarstek i z impetem uderzyła w ścianę przy mojej głowie. Ze strachu lekko podskoczyłam.
- Kto? - W kącikach moich oczu zaczęły pojawiać się kolejne łzy. Czemu ja zawsze muszę płakać. Nie chcę, aby wiedział, że się go boję. Nie mogę pokazywać jak jestem słaba, ale inaczej nie potrafię.
 Po salonie rozszedł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Mężczyzna nie odezwał się więcej tylko zaczął kląć pod nosem i zostawił mnie roztrzęsioną pod ścianą. Przykładając komórkę do ucha opuścił pokój za drzwiami po prawej. Pędem rzuciłam się do wyjścia w pośpiechu szukając kluczy od zamka. Rozejrzałam się, ale nigdzie ich nie było. Wyciągałam rękę do półek wiszących nad wieszakiem z nadzieją, że je znajdę. Szukałam nerwowo. Trąciłam coś ręką. To coś spadło cicho na podłogę. Klucz. Pośpiesznie wsunęłam go do dziurki drzwi i przekręciłam. Wydostałam się na klatkę schodową i zaczęłam zbiegać po schodach. Po kilku miniętych piętrach dotarłam na parter. Nagle usłyszałam dźwięk otwierającej się windy. Zza niej wyłonił się wysoki brunet. Podskoczyłam spanikowana rzucając się do ucieczki.
- Na długo nie uciekniesz!
Usłyszałam za sobą wołanie chłopaka. Nie zatrzymując się gnałam przed siebie, jak najdalej od tego miejsca. Łzy zaczęły ograniczać moją widoczność. Biegłam szybciej niż kiedykolwiek. Modliłam się, aby mnie nie gonił. Odwróciłam głowę, żeby się upewnić. Moje prośby zostały wysłuchane. Jednak nie przestawałam biec. Rozejrzałam się po okolicy. Najbliższym miejscem dokąd mogłam się udać był dom Nialla. Nie myśląc dłużej obrałam go za cel. Stanęłam zdyszana przed drzwiami. Oparłam dłonie o kolana. Próbowałam złapać oddech i w miarę uspokoić bicie serca, ale nie mogłam. Nie czułam nóg. Jedyne co nadal czułam to strach i uczucie przez, które miałam ochotę zwymiotować. Wyprostowałam się wyciągając rękę w kierunku dzwonka. Stąd mogłam usłyszeć jak dźwięk rozchodzi się po domu. Otarłam szybko zaschnięte łzy, zaraz pojawiły się kolejne, nowe. Chwilę później przede mną pojawił się chłopak. Nie czekając aż coś powie rzuciłam mu się na szyję resztkami sił.
- Woo! Musiałaś się nieźle stęsknić. - Zażartował, choć mi wcale nie było do śmiechu.
- Mogę wejść?
- Jasne. - Zmieszał się widząc, że znów płaczę. - Dzwoniłem właśnie przed chwilą do Ciebie, ale nie odbierałaś. Co się stało? - Przepuścił mnie w drzwiach.
Cholera mój telefon został w mieszkaniu Harry'ego. Tylko tego brakowało. Przemierzałam korytarz aby dostać się do salonu. Nie odezwałam się, bo nie wiedziałam jak zacząć. Blondyn podążał za mną. Cisza, tylko to słyszałam. Od czasu do czasu padało to samo pytanie 'Co jest?'. Weszłam do salonu i rozejrzałam się. Próbowałam poukładać w głowie słowa, które zaraz miałam wypowiedzieć.   Znalazłam się w dużym pomieszczeniu. Pierwsze co przykuło moją uwagę, była ramka ze zdjęciem na kominku. Wcześniej jej tu nie widziałam. Podeszłam bliżej aby się przyjrzeć. Na zdjęciu był Niall, młodszy o parę dobrych lat. Obok stała kobieta o blond włosach i mężczyzna. Pewnie byli to jego rodzice. Ale kobieta szczególnie przykuła moją uwagę. Wyglądała dosyć znajomo. Podskoczyłam lekko kiedy blondyn pojawił się obok i gwałtownie zabrał ramkę. Jakby nie chciał  żebym patrzyła. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. Co jest złego w tym obrazku? Pokręciłam głową bez zbędnych pytań.
 W końcu powinnam powiedzieć o wszystkim Niallowi skoro już tutaj przyszłam. Myślę, że to dobry pomysł. Nie ma znaczenia czy mi jakoś pomoże czy nie. Chyba nie może mi pomóc, przynajmniej sobie tego nie wyobrażam. Miałby pójść do tego psychola i powiedzieć 'Przepraszam mógłbyś zostawić moją przyjaciółkę w spokoju?' albo od razu skopać mu tyłek? Ale wiem, że to nie wystarczy. Jestem pewna, że bardziej by go to rozwścieczyło. Wolę trzymać się od niego z daleka i lepiej żeby on trzymał się z daleka ode mnie. Strach znów powrócił. Znowu cała się trzęsę. Nie wytrzymam dłużej tej niepewności. Czy powinnam teraz na coś czekać? Na moją porażkę? Na śmierć?
 Opowiedziałam przyjacielowi co stało się wczorajszego wieczora aż po dzisiejszy dzień. Bardzo się zdenerwował, ale ja bałam się bardziej. Obiecał, że nie pozwoli aby Styles się do mnie zbliżył. Chciałabym mu ufać, ale co jeśli zawiedzie? Jeśli brunet zwycięży i dostanie to czego chce? Jeśli nie przeżyję? Jakiś czas temu wyobrażałam sobie siebie za 50 lat jak już będę stara, a u mojego boku będzie siedział przyszły mąż. A teraz te wszystkie wyobrażenia i plany pójdą w zapomnienie bo jakiś niezrównoważony mężczyzna czeka na moją śmierć. Marna wizja, ale właśnie tak mogę skończyć. Próbowałam wybić te głupie myśli z głowy, bezskutecznie. Wciąż krążyły po moim umyśle. Kiedy byłam młodsza z nudów wzięłam bez pytania jedną z książek taty. Opowiadała o tym co kryje się w mroku, w otchłani, o zjawach i śmierci. O ludzkiej rzezi. Wystarczyło kilka stron abym czuła zagrożenie. Panikowałam za każdym razem gdy usłyszałam jakiś szelest. Wszystko było upiorne. Teraz moje życie jest gorsze od tej książki. Bardziej przerażające. Bo tym razem to nie fantazja autora, tym razem to prawdziwie życie. Wiem jedno. To co muszę teraz zrobić to powiedzieć ojcu o ostatnich wydarzeniach.

7 komentarzy

  1. Świetny :)
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super trochę się boje a nie lubie się bać ale super

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno słowo: zajebiaste <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba, ale nadal zastanawia mnie fakt dlaczego Harry chce się na niej zemścić za ojca. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny *o* boje sie co bedzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że Harry musiał być porządnie wkurzony na jej ojca. Może zabił mu jego rodziciela?
    Byłoby ciekawie. Czekam! ;*
    http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeej w końcu jestem na bieżąco :D
    Życzę weny i czekam na next'a ;)

    OdpowiedzUsuń