sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 16


- Od kiedy wy w ogóle się znacie?! - spytałam czując kumulującą się we mnie wściekłość. Byłam zła. Zła na świat, na siebie i na tych wszystkich ludzi, którzy cały czas coś udają. Nie usłyszałam odpowiedzi. Poczułam tylko palce Nialla oplatające mój nadgarstek. Pociągnął mnie w górę schodów. Nie zdążyliśmy wejść do pokoju, kiedy znowu zaczęłam zadawać pytania.
- Możesz wreszcie coś powiedzieć?! Mam dosyć tego, że wszyscy kryją tajemnice!
- Powinnaś się uspokoić - mówił całkiem spokojnie, przeczesując swoje włosy.
- Czemu nie powiesz o czym rozmawialiście? - Westchnęłam zrezygnowana wchodząc do pomieszczenia.
- Powiem.
Wyczułam w jego głosie zawahanie.
- Tylko jeszcze nie teraz.
Oczywiście.
- Proszę Cię, powiedz skąd się znacie. Powiedz o co tutaj chodzi - mówiłam błagalnym tonem.
- Wszystkiego się dowiesz... ale nie teraz.
Po kilku długich minutach próśb i gróźb przestałam dociekać. Nic by to nie dało. Może rzeczywiście mi powie. Może musi to przemyśleć. Skoro o tym mowa... Co prawda, nie jest to odpowiednia chwila, ale jeśli nie teraz, to kiedy? Kiedy powiem mu, że... coś do niego czuję, skoro już jutro wylatuję z kraju? Usiadłam na krześle przy biurku unikając jego wzroku.
- Jest coś o czym ci nie mówiłam. - Zaczęłam cicho.
- Co? Myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic. - Zmarszczył lekko brwi.
- I kto to mówi, Niall. - Prychnęłam, na co pokręcił głową.
- No więc? - Dociekał.
- No więc - Podeszłam do biurka i usiadłam na obrotowym krześle, wiedząc, że chłopak patrzy na mnie wyczekująco. - Jesteś... jesteś dla mnie ważniejszy od przyjaciela.
Słowa ledwo opuściły moje usta. Starałam się unikać kontaktu wzrokowego. Nie potrafiłam na niego teraz spojrzeć.
- Niall, po prostu najzwyczajniej w świecie... podobasz mi się.
Wszystkie moje mięśnie napięły się kiedy uniosłam wzrok wprost na blondyna.
- Czekaj... co? - Przeczesał dłonią włosy.
Zdążyłam zauważyć, że robił to zawsze, kiedy był zakłopotany lub zdenerwowany.
- Nie, ty nie możesz... Ja nie mogę się tobie podobać - powiedział powolnie, najwyraźniej zaskoczony. Stał wciąż w miejscu, więc ja postanowiłam wstać i podejść bliżej.
- Dlaczego? Wiem, że pewnie nie jestem idealna, ale przyjaźnimy się! Chcę powiedzieć, że nie możesz zabronić mi cię kochać - powiedziałam zdesperowana.
- Posłuchaj mnie! Nie wolno ci!
- Nie, Niall, to ty mnie posłuchaj! Nie wiem czemu tak reagujesz! Chciałam tylko żebyś wiedział, a ty... stoisz jak ten idiota na środku pokoju i jedyne co mówisz to bezsensowne słowa, których nie mogę pojąć!
Otworzył znów usta chcąc coś powiedzieć, ale ja kontynuowałam, nie dając mu dojść do słowa.
- Oh.. Gdybym tylko wiedziała, że tak zareagujesz! Nie mówiłabym! Mogę ci się nie podobać... Nie dziwię się, ale nie mów co mogę, a czego nie mogę! - Pchnęłam go, przez co cofnął się o dwa kroki w tył.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną! Uwierz! Zrozum, że... - Zawahał się i przestał mówić.
- Daj mi spokój! Chcesz coś powiedzieć, po czym kończysz zostawiając mnie w zdezorientowaniu! Wiesz co, lepiej będzie jak już pójdziesz - oznajmiłam wskazując dłonią drzwi. Usłyszałam tylko kroki, zmierzające ku wyjściu.

Niall's POV
  Nie mogłem dłużej przebywać w tym samym pokoju co Julie. Opuściłem tamto miejsce bez wahania. Chciałbym wszystko jej powiedzieć, ale nie chcę prowadzić do kolejnej kłótni. Oczywiste było, że nie mogła nic do mnie czuć. To absurdalne. To tak, jakby siostra umawiała się ze swoim własnym bratem. Coś w tym było. Ja i Julie moglibyśmy być rodzeństwem. Nie wynika to tylko z naszej dobrej przyjaźni. Półtora roku temu moja matka powiedziała mi, że spotyka się z Dylanem. Nie przeszkadzało mi to zupełnie. Chciałem aby znów była radosna. Własnego taty praktycznie nie znałem. Umarł? Uciekł? Kto go tam wie. Nie interesowałem się tym zbytnio. Ale z mężczyzną i moją matką uzgodniliśmy, że powiemy jej dopiero w odpowiednim czasie. Nikt nie wie, kiedy ma być ten 'odpowiedni czas'. Wolałbym, aby jednak poznała prawdę od Dylana. Powinien powiedzieć jej o tym już dawno temu. Ale boi się. Boi się, że ona nie zrozumie. Minęły dopiero dwa lata od śmierci jej mamy. Nikt oprócz brunetki nie wie, co przeżywa. Może zdążyła się już pogodzić. Ale co jeśli nie?

Julie's POV
  Jutro późnym wieczorem mieliśmy jechać na lotnisko. Lotnisko, samolot, kierunek USA. Nowe życie? Nie powiedziałabym. Raczej utrata tego co mam tutaj. Wszystko ostatnio mnie przytłacza. Harry czyhający na moje życie... To nie jest wcale pocieszające. W dodatku sprawa z Niallem... Nie wiem o co chodzi, wszyscy znów mnie okłamują. Wyznając blondynowi co czuję tylko się skompromitowałam. Ale zrobiłam to pod wpływem emocji, które mną wtedy targały. Nie jest łatwo być na moim miejscu. Nie chcę być na moim miejscu...
  Wyrzuciłam głupie myśli z głowy i podniosłam się z łóżka. Nie wiem, która była godzina, wiem tylko, że za oknem panował mrok. Pomaszerowałam na boso do toalety i oparłam się rękoma o umywalkę. Odkręciłam zimną wodę i zamoczyłam dłonie aby chwilę później przemyć twarz. Zakręciłam kran, wytarłam twarz ręcznikiem po czym spojrzałam w lustro. Pokręciłam głową. Nie chcąc na siebie dłużej patrzeć opuściłam pomieszczenie kierując się do holu. Uchyliłam lekko drzwi nie robiąc hałasu i rozejrzałam się. Widząc, że nikogo nie ma na korytarzu wyślizgnęłam się z pokoju. Zeszłam na palcach po schodach. W naszym salonie od zawsze w barku ojca było na czym zawiesić oko. Nie gustowałam w alkoholach jednak teraz chciałam przestać się zamartwiać. Chwilę później znalazłam się w przestronnym pokoju. Podeszłam do barku i powoli go otworzyłam. Moim oczom ukazały się kolorowe ciecze. Dominującym kolorem był złoty. Wsłuchałam się w ciszę, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu. Wzięłam pierwszą lepszą, wysokoprocentową ciecz i odkręciłam nakrętkę. Przechyliłam szklaną butelkę i mogłam czuć jak napój zwilża moje suche usta. Wzięłam drugi łyk, potem trzeci... Po dziesiątym przestałam już liczyć. Odstawiłam szkło z alkoholem na dnie i zamknęłam mebel. Skierowałam się na schody, jednak kiedy stanęłam na pierwszym stopniu lekko się zachwiałam. Lekceważąc to pomaszerowałam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi po chwili przykładając dłoń do skroni. Moje nogi odmawiały współpracy, mimo to zdołałam powędrować do okna. Nie piłam zazwyczaj alkoholu, a już na pewno nie w takiej ilości. Kiedy próbowałam, wystarczyło kilka małych łyków abym straciła świadomość. Ale tym razem wyjątkowo się trzymałam. Nie myśląc chwyciłam za klamkę i przekręciłam ją, otwierając okno  na oścież. Okno z mojego pokoju wychodziło na dach, który nie był zbytnio stromy. Przystawiłam krzesło (stojące wcześniej przy biurku) do parapetu i stanęłam na nim. Schyliłam głowę aby przejść przez futrynę okna i przełożyłam nogę, potem drugą. Starając się utrzymać równowagę podeszłam blisko skraju dachu. Wystawiłam rękę w pustą przestrzeń, jakby chcąc złapać zimne powietrze. Znów poczułam zawroty głowy. Nie myśląc już więcej, rzuciłam się w pustą przestrzeń.

8 komentarzy

  1. matko jedyna :O Julie ona skoczyła z dachu ! :O zaczęło się coraz więcej dziać :ooo


    Poprzednich nie komentowałam bo byłam na wyjeździe ale już je wszystkie odrobiłam

    życzymy weny i czekamy na next
    Car and Tori z http://hope-for-a-new-life-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje ze oni jednak nie sa rodzenstwem, nie wpadlabym nigdy na taki pomysl czytajac bloga *o*
    Krotko mowiac rozdzial swietny i nie moge sie doczekac kolejnego *.* podziwiam Cie i Twoj talent do pisania! Zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny <3 Zakochałam się w tej piosence *O* <3 świetnie piszesz, życzę weny =-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba. No i takie moje małe wtf na "rodzeństwo" Niall i Julie, ale tego można było się spodziewać. Mam nadzieję że Julie nic się strasznego nie stanie po tym skoku. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. twoja recenzja http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/2015/08/72-shadow-in-fire.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog! Strasznie wciąga, za jednym zamachem przeczytałam wszystkie rozdziały ;3
    Super! <3

    OdpowiedzUsuń